Dzieci a urządzenia cyfrowe

Żyjemy w czasach zdominowanych przez wysokie technologie (telewizja, komputery, laptopy, telefony komórkowe, tablety) – czy tego chcemy, czy nie. Mamy natomiast wpływ na to, ile czasu spędzamy na korzystaniu z tych urządzeń. Jest to ważne przede wszystkim dla zdrowia fizycznego i psychicznego naszych dzieci.

Jak wysokie technologie wpływają na najmłodszych? Dzięki badaniom przeprowadzonym przez prof. Jagodę Cieszyńską z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie wiemy, że niemowlęta zainteresowane zabawką reagują całym swoim ciałem (wykonują intensywne ruchy nóg, rąk, obręczy barkowej, głowy i oczu). Zamierają natomiast podczas prezentowania im obrazu w telewizorze. Nie reagują wtedy nawet na głos rodziców. Oba te zachowania wynikają z ich etapu rozwojowego – do 12. miesiąca życia niemowlęta śledzą ruch przedmiotu. W trakcie „korzystania” z ekranów dochodzi do budowania w mózgu dziecka fałszywych ścieżek poznawczych – płaskie obrazy nie są reprezentatywne, uniemożliwiają dostrzeżenie głębi, a co za tym idzie: ograniczają rozwój manipulacji specyficznej (jest to czynność, podczas której dziecko uwzględnia budowę i strukturę przedmiotu, a jego ruchy są adekwatne do trzymanego przedmiotu). Może to w przyszłości rzutować np. na umiejętność pisania, zapinania guzików itp.

Małe dzieci spędzające przed ekranami od kilkudziesięciu minut do kilku godzin dziennie nie koncentrują się na twarzy dorosłego, nie śledzą jego głosu, nie uśmiechają się na widok znanej im osoby, nie gaworzą i nie mówią, nie gestykulują. Mają też spowolniony rozwój motoryki małej i dużej, nie reagują na swoje imię. Do tego charakteryzują się stanem permanentnego rozkojarzenia, niechęcią do słuchania czytanego im tekstu i oglądania statycznych obrazów (np. w książeczkach).

 Media wizualne nadmiernie stymulują prawą półkulę mózgu (odpowiedzialną m.in. za dostrzeganie podobieństw, odbieranie dźwięku, kierowanie się emocjami, przetwarzanie nowych bodźców) i spowalniają rozwój lewej półkuli (która pozwala na dostrzeganie różnic, przetwarzanie czasu, kierowanie się logiką, przetwarzanie znanych bodźców). W uproszczeniu: dziecko rozwija się wówczas nierównomiernie, z naciskiem na bodźce niejęzykowe – kosztem bodźców językowych. Zaniedbując te drugie, dziecko przestaje mówić, nie rozumie poleceń ani języka, w jakim się do niego mówi. Używa też często krzyku i płaczu zamiast słów. Przestymulowanie prawej półkuli prowadzi natomiast do zaburzeń koncentracji, nerwowości, nadpobudliwości, agresji, braku kontroli nad emocjami i przemęczenia związanego z migoczącymi obrazami. W przypadku niektórych badanych dzieci mówi się nawet o tzw. autyzmie telewizyjnym.

Dziecko spędzające większość swojego czasu przed monitorem nie ma możliwości poznania otaczającego je świata, zasad nim kierujących i rozwijania kontaktów interpersonalnych. Może też nie wiedzieć, co to jest empatia, nie rozumieć emocji i nie mieć pojęcia, jak sobie z nimi radzić. Dlatego zamiast dla swojej wygody sadzać malucha przed ekranem („…bo się uspokoi”, „…bo nie muszę się z nim bawić”, „…bo mam chwilę dla siebie”), pozwólmy dziecku na samodzielną zabawę, kreowanie własnego świata, rozwój wyobraźni i motoryki oraz zdrowy rozwój układu mięśniowo-szkieletowego. W ostatnich latach bowiem coraz częściej do pediatrów trafiają mali pacjenci z nieodpowiednio rozwiniętymi mięśniami dłoni (efekt używania palców lub palca do przesuwania ekranów), skrzywieniami kręgosłupa (garbienie się) oraz otyłością (brak ruchu, statyczne spędzanie czasu).

Zgadzam się z tym, że technologie pomagają w nauce, ale jak wszystko – z umiarem. Maluchy do 3. roku życia nie powinny w ogóle korzystać z wysokich technologii, a jeżeli już, to maksymalnie do pół godziny dziennie. Dzieci między 3. a 6. rokiem życia mogą spędzać przed ekranami nie więcej niż 2 godziny. Powinien to być czas spędzony pod bacznym okiem opiekuna, który cenzuruje oglądane treści i dba o bezpieczeństwo w sieci. Dodatkowo powinny to być treści, które coś wnoszą w rozwój dziecka – np. uaktywniają je przez zagadki („ile mamy teraz piłek?”), wymuszenie ruchu („zatańcz z nami”). Wybierajmy mądre gry i bajki. Kolejna zasada, jaką powinniśmy się kierować, to ograniczanie dostępu do migających ekranów przed snem – pobudzony dziecięcy mózg potrzebuje ok. 1,5 godziny na uspokojenie się. Ważne też jest, aby ograniczyć do minimum ilość biernego oglądania, czyli telewizji puszczonej „w tle”. Jeżeli nikt jej nie ogląda, to wyłączmy telewizor (oszczędzamy tym samym energię i jesteśmy bardziej eko), a jeśli ogląda coś dorosły, niech dziecko bawi się w innym pokoju. Pamiętajmy, że to, iż maluch nie patrzy w ekran, niestety nie oznacza, że nie wie, co się na nim dzieje, czy nie słyszy tego, co jest oglądane. Włączony telewizor najzwyczajniej w świecie rozprasza dziecko, odrywa je od wykonywanego zadania lub zabawy.

Wyżej wymienione zmiany w zachowaniu i rozwoju możemy obserwować również u siebie. Chodzi tu o takie objawy jak apatia po całym dniu spędzonym w pracy przed komputerem, ból głowy i oczu, nieumiejętność znalezienia odpowiedniego słowa czy nawet bełkotliwe mówienie, uzależnienie od technologii. (Przyznajcie sami przed sobą: czy nie czujecie się jak „bez ręki”, kiedy nie macie smartfona obok siebie? Czy sprawdzacie co chwilę powiadomienia w telefonie?).

Jak zatem pomóc sobie i dzieciom? Zacznijmy oczywiście od siebie! Dzieci – zarówno mniejsze, jak i większe – uczą się przez naśladowanie zachowania dorosłych. Zanim wprowadzimy ograniczenia dzieciom, pokażmy im, że bez technologii da się spędzać czas. Wspólna zabawa, gotowanie czy majsterkowanie oraz czytanie (dla zdrowego rozwoju dzieci zaleca się czytanie im minimum 20 minut dziennie) to bardzo dobry sposób na oderwanie się od ekranów, a do tego zacieśnimy relacje rodzinne (poprawa w rozwoju fizycznym i psychicznym przyjdzie „gratis”).

Autor: Natalia Sonik

Źródła fotografii:

  1. Obraz Nadine Doerle z Pixabay
  2. Obraz Victoria Borodinova z Pixabay